niedziela, 28 lipca 2013

Recenzja książki "Śmierć i Dziewczyna"

Śmierć i dziewczyna - Andrzej KlawitterJest to kolejna książka Andrzeja Klawittera, którą wypożyczyłam. Po jego powieści pt. "Jedynaczka", którą zrecenzowałam wcześniej, byłam sceptycznie nastawiona, jednakże ta pozycja w literaturze bardzo miło mnie zaskoczyła.
Nastoletnia Dorota wraz z rodzicami dowiaduje się o śmierci całej rodziny swojego ukochanego starszego brata. Przyczyna zgonu jest prosta, ktoś otruł dużą dawką cyjanku potasu Janusza, Marylę, będącą w ciąży i ich czwórkę dzieci. Kto mógłby chcieć śmierci ubogiej i ogólnie lubianej w malutkim Szubinie rodziny? Dorota postanawia rozwiązać zagadkę na własną rękę. Jej brat był najwspanialszym człowiekiem jakiego znała. Raz po raz odkrywa coraz to ciekawsze fakty o swojej rodzinie. Może nie znała ich tak dobrze jak myślała? Czy redaktor lokalnej gazety zechce jej pomóc i co ze wstydliwym Tomaszem? Może Dorota odpuści? Zakocha się i zapomni o tragedii jaka ją dotknęła? Jedno jest pewne, robi to dla tych niewinnych dzieci.
Jest to ciekawa powieść detektywistyczna, której odpowiedzi bardzo ciężko domyślić się przed samym zakończeniem. W tego typu książkach nie doszukamy się zbyt wielkiego przesłania, bo chodzi tu o zagadkę. Jednakże jak w większości książek skierowanych do młodzieży zawarty jest wątek miłosny. Tutaj nie jest on AŻ TAK banalny. Główna bohaterka ma ostry charakter i czasem na tym cierpi. Jej historia pokazuje jak czasem stajemy się..... samolubni, zbyt odważni, a może najzwyczajniej głupi? Określenie tego nie jest proste.
Muszę powiedzieć, że sama zagadka niesamowicie mnie zainteresowała, a to cechuje dobry kryminał. Nie spodziewałam się tak dramatycznego zakończenia. Każdy rozdział dostarcza nam nowych wątków do przeanalizowania. Wszystko się zmienia i nic nie jest takie jak wydawało się nam takie jak na początku.
Teraz pomyślałam jednak o bardzo ważnym przesłaniu. Pokazuje biedę w innym wymiarze.
Bardzo chciałabym się rozpisać, ale nie mogę. Bez sensu byłoby odkrywanie przed Wami wątków kryminału. Bardzo ciężko recenzuje się ten gatunek, gdyż jedno zdanie za dużo, może zepsuć przyjemność z czytania czytelnikowi.
Serdecznie polecam tą książkę, można przy niej na chwilę wstrzymać oddech.

zakirra

wtorek, 16 lipca 2013

Recenzja ksiazki "Jedynaczka"

Jedynaczka - Andrzej KlawitterChcąc odpocząć od dramatycznych historii z rodzaju fantasy sięgnęłam po książkę autorstwa Andrzeja Klawittera pt. „Jedynaczka” wydaną w 2006 roku. Jednak po przeczytaniu jej tak jak większość czytelników mam mieszane uczucia.
Matka siedemnastoletniej Basi nagle umiera, a rola gospodyni domu spada na młodą dziewczynę. Musi ona zająć się młodszą siostrą, jak i domowymi wydatkami, które przytłaczają jej rodzinę. Co prawda ma do pomocy starszego o rok brata i ojca. O ile może liczyć ona na rodzeństwo, to z ojcem nie jest najlepiej. W tych trudnych chwilach rodzina musi sobie poradzić i iść przed siebie, jednak nie jest to najprostsze tym bardziej biorąc pod uwagę problemy finansowe.
Książka nie jest głupia, ale trochę.... na wyrost, naciągana? Nie wiem jak to nazwać, nie wydaje mi się ona autentyczna. Właśnie! Basia i jej przyjaciółka Kasandra są w liceum, a ja zaledwie dwa lata od nich młodsza nie rozumiem ich myślenia. Myślę, że autor chciał jakoś przekazać te wszystkie wartości, ale przez wprowadzenie ich do dialogów zapomniał o tym by książka wydała się realistyczna. Jak dla mnie, wywody o istnieniu Boga i samego siebie nie są na porządku dziennym rozmów dwóch licealistek. Mówiąc szczerze, po jakimś czasie omijałam już fragmenty kiedy to dziewczyny spotykały się i za każdym razem rozmawiały o sensie naszej egzystencji.
Nie mogę jednak powiedzieć, że książka nie wnosi niczego wartościowego. Autor idealnie przedstawia problemy ludzi żyjących w Polsce. Tym bardziej jeżeli chodzi o właśnie takie jak ta, dotkniętym tragedią rodzinom. Relacje z najbliższymi i próby przetrwania następnych dni jest jak najbardziej trafiona. Niestety młodzi ludzie zostawieni samym sobie mogą zejść na złą drogę.
Książka łączy w sobie zarówno starania o jak najlepsze życie rodzinne i problemy młodego człowieka.
Wątek narkotykowy i całego okresu dorastania, stawia przed czytelnikiem wiele pytań. Co my zrobilibyśmy w takiej sytuacji?
Przykuwającym uwagę tematem pobocznym jest również sama śmierć matki głównej bohaterki. Można powiedzieć, że zwykły wypadek, nawet rutynowy, ale czy na pewno. Basia chce wiedzieć całą prawdę odnośnie śmierci najukochańszej matki. Fakty mogą okazać się dla niej druzgoczące. Dziewczyna musi stanąć przed kolejnymi trudnymi wyborami, tak samo jak każdy z nas.
Pokazałam tu kilka plusów książki i można uznać, iż jest ich więcej niż minusów, jednak moim zdaniem jest ona trochę zbyt nużąca. Ukazuje ona trudne aspekty życia młodej osoby, ale w nie do końca dla mnie ciekawy sposób i może właśnie przez przedstawienie tych jakże popularnych problemów książka została nagrodzona w Konkursie Literackim na powieść dla młodzieży. Nie skreślajmy jednak Andrzeja Klawittera z listy dobrych autorów, gdyż jego następna książka pochłonęła mnie w całości

-zakirra

piątek, 12 lipca 2013

Recenzja filmu "Now Is Good"

~proszę, przeczytajcie notkę na samym końcu~
Nie mając pomysłu, jak wykorzystać letni, ciepły wieczór, postanowiłam przeszukać moją domową biblioteczkę filmową, mając nadzieje, na 'upolowanie' czegoś wartościowego. Taką właśnie rzeczą, okazał się brytyjski film "Now Is Good" wyprodukowany 2012 roku w reżyserii Ol'a Parker'a i chciałabym się z wami podzielić moimi odczuciami.
Historia opowiada o 17-letniej Tessie Scott( Dakota Fanning), która ma cele i marzenia, jednak nie ma czasu na ich zrealizowanie. Uniemożliwia jej to śmiertelna choroba(białaczka), z którą zmaga się od dziecięcych lat. Pomimo wszelkich starań lekarzy, nie można zapobiec rozprzestrzeniającemu się guzowi.  Jedyną opcją jest opóźnienie tego procesu, aczkolwiek główna bohaterka nie zgadza się na takie zakończenie. Od tego czasu postanawia żyć wg. własnych zasad, nie licząc się z konsekwencjami. W zmaganiach, pomaga jej nowo poznany sąsiad Adam(Jeremy Irvine), który okazuje się kimś znacznie więcej....
Pierwszą rzeczą, na która widz mimowolnie zwróci uwagę, jest scenografia oraz miejsca, w których kręcone są sceny. Całość tonie w ciemnych barwach, typowych n brytyjskie ekranizacje. Wszystko zdaje się wyprane z jakichkolwiek emocji. Lecz zamiar reżysera na pewno w tym wypadku był celowy. Poprzez takie operowanie barwami, widz może jeszcze bardziej wczuć się w klimat filmu.
Historia, pomimo wszelkich wypowiedzi, sama w sobie nie jest oklepana, toteż niesamowicie wciąga. Wątki, które wpierw zdają się być pozytywne, po czasie zmieniają się o 180 stopni. Tak samo jak z negatywnymi. Sama gra aktorska jest nieskazitelna. Aktorzy niesamowicie odzwierciedlają uczucia, które mieli zaprezentować. Po euforie, przez obojętność, aż do łez. Nie można zaprzeczyć, że przez takie działania, sam widz może uronić kila łez.
Pomimo tego, że nie jestem zwolenniczką ekranizacji książek (czyt: "Zanim umrę"), film ten w moich oczach wypada genialnie. Historia daje wiele do myślenia. Zapewne każdy z poszczególnych widzów, inaczej zinterpretuje końcowy przekaz lecz z pewnością, każdemu utkwi w pamięci.(od aut: chciałabym tą sentencję tutaj zamieścić, lecz nie będę wam spojlerować)
Nie da się przejść koło niego obojętnie. Zostawi coś w naszej pamięci na zawsze. 

10/10
"Now Is Good" Ol Parker

~crazy mofo
_________________________________
Przepraszam! Wszystkich Was bardzo przepraszam.Recenzja słaba, wiem. Lecz nie miałam czasu na wstawienie innej. Za kilka godzin wyjeżdżam, dlatego nie miałam już siły zastanawiać się nad elokwentnym tekstem. W tym krótkim monologu, chciałam przekazać jak najwięcej.
Z tego względu, że wyjeżdżam aż na dwa tygodnie, recenzje będzie jedynie dodawać Zakirra.
Obiecuję, że po moim przyjeździe pojawi się recenzja muzyczna oraz literacka.

Pozdrawiam,
i do napisania ;))


wtorek, 9 lipca 2013

Recenzja płyty My Chemical Romance pt." I Brought You My Bullets, You Brought Me Your Love"

„I Brought You My Bullets, You Brought Me Your Love” jest jedyną płytą My Chemical Romance, której brakuje na mojej półce. Długo nie mogłam się przekonać do tego krążka, dopiero po kilkukrotnym przeczytaniu tekstów ten album stał mi się w jakiś sposób bliski. Niestety teraz nie jest już dostępny w sklepach, a przynajmniej zdobycie go graniczy z cudem.
Jest to debiutancka płyta MCR wydana 23 lipca 2002 roku przez wytwórnię Eyeball Records. Producentem jest Geoff Rickly, który zauważył potencjał rok wcześniej założonego zespołu z Jersey City w stanie New Jersey.
Płyta jest trochę... amatorska, jednak chodzi tu głównie o wokal Gerarda Way'a, jednego z głównych założycieli, ale nie zrażajmy się tym gdyż właśnie to nadaje tej muzyce największej autentyczności! Gitary z kolei jak i wszystkie instrumenty są na dość wysokim poziomie. Techniczna gra Ray'a Torro i bardzo emocjonalna Franka Iero, gitarzystów idealnie się uzupełniają. Z resztą cała płyta jest naładowana, a może nawet przeładowana emocjami. Wściekłość, rozgoryczenie, żal i strach są głównym napędem młodych muzyków. Warto zauważyć, że zespół powstał po zamachu na WTC w 2001, który wstrząsnął Gerardem.
Płyta jest odzwierciedleniem strachu przed złem świata i samego siebie. Starszy z braci Way, Gerard, będący autorem tekstów zespołu ma problem z radzeniem sobie z samym sobą i przedstawia siebie jako wampir, ktoś odepchnięty i nieuchwytny. Jest uzależniony podobnie jak pozostała część zespołu. Po trudnym dzieciństwie i okresie dorastania jego teksty są naładowane niesamowitą dawką emocji, które udzielają się słuchaczom i (na przykład u mnie) same wywołują łzy. Znajdziemy tam również dużo tematyki śmierci. Można powiedzieć, że teksty niszczą młodego człowieka, któremu przekazywana jest taka dawka złości, jednak jest to mylne. Dopiero po analizie tekstów możemy zrozumieć przesłanie. Tutaj podam kilka cytatów, które najbardziej do mnie dotarły : „Ciężko przyznać, ale drżę na myśl o wyborach, których dokonałem” ; „Ale jestem trochę wstrząśnięty, że żyję w ten sposób” ; „Przeciwstaw się silniejszym” ; „Miej tylko radosne myśli” ; „Nie jesteś w tym sam” ; :Nasze wspomnienia nas pokonały” ; „Możemy uciec z tła dragów i skalpeli” ; „Pewnego dnia uciekniemy”.
Sama historia nagrywania płyty jest ciekawa (np. muzycy byli całkowicie pijani nagrywając płytę) i warto się z nią zapoznać, gdyż wtedy mamy jeszcze szersze pole widzenia.
Na początku, płyta może faktycznie wydawać się ciężka w odbiorze, jednak warto spróbować i samemu zagłębić się w tekstach, które każdemu dadzą coś ważnego
“Nielegalne kopiowanie jest naruszeniem obowiązującego prawa i w rezultacie Gerard przyjdzie do twojego domu i będzie wysysać ci krew.” (zaczerpnięte z napisu na okładce płyty)

- zakirra

sobota, 6 lipca 2013

Recenzja książki "Córka Laguny"

Książkę tę przeczytałam już dosyć dawno, jednak pochłonęła mnie ona na tyle, że muszę dodać tu jej recenzję.
Książka "Córka Laguny" została napisana przez Michelle Lovric w 2010 roku, więc stosunkowo niedawno, warto zaznaczyć, że jest to debiut autorki.
Historia rozgrywa się w Wenecji w 1899 roku, kiedy to miasto zaczyna umierać. Zaczynają się zjeżdżać tam naukowcy z całego świata, również rodzice dwunastoletniej Teo, którą zabrali ze sobą. Dziewczynka od zawsze marzyła by poznać to magiczne miejsce. Sytuacja jest bardzo ciężka, umierają dzieci, a woda zalewając Wenecję jest jak wrząca trucizna. Pewnego dnia w niewyjaśnionych okolicznościach Teo znika.... Umiera? Dziewczynka musi stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu pochodzącemu z legend opowiadanych przez Wenecjan.Jest to tym trudniejsze, że nie ma na nikim oparcia, a duchy, posągi i inne przerażające istoty nie ułatwiają jej tego. Czy wspominana w proroctwie Córka Laguny zdoła uratować najpiękniejsze miasto świata?
Muszę się przyznać, że kiedy zaczynałam czytać tą książkę, nie byłam jeszcze wielką fanką literatury. Jednak od samego początku magiczny świat pochłonął mnie w całości. Przerażająca historia o czarnej magii jako prolog przeraził mnie i bałam się dalszej części, ale przez to jak historia Teo mnie pochłonęła, pomogło mi przełamać strach.
Latające koty, żyjące posągi, duchy i syreny mogą zdać się niektórym z Was banalne, ale nie wyciągajcie pochopnych wniosków. o wszystko jest jedynie częścią nadprzyrodzonych istot, które walczą między sobą o dalsze losy Wenecji. Straszne opisy, przedstawiające nam np. umierające dzieci wprowadzają czytelnika w niezwykłą atmosferę, która udziela się nam do końca książki i jeszcze trochę dłużej.
Zdarzało mi się czytać książkę z zapartym tchem, a szczególnie rozdziały z finałowymi wydarzeniami. To jak jest opisana magia, historia miasta i samej Teo wprowadza nasza wyobraźnię na wyżyny swojej umiejętności. Na każdym kroku jesteśmy zalewani nowymi, tajemniczymi wydarzeniami i istotami. We wszystkich rozdziałach główna bohaterka stawia czoła trudnym wyzwaniom i zmierzenia się z własną tajemnicą. Od książki nie można się oderwać, gdyż ciekawość dotycząca dalszych losów bohaterów bez problemu pokonuje np. zmęczenie.
Chętnie napisałabym o tej niesamowitej historii dużo więcej, jednak nie chcę odkrywać przed wami wątków, które najbardziej zapychają nam dech w piersiach. Kolejnym powodem jest to, że książkę czytałam dość dawno i nie pamiętam wszystkich szczegółów.
 Jeżeli ten opis przestraszył Was i (tak jak ja) boicie się horrorów i tego typu historii to nie zrażajcie się. Będziecie tak zafascynowani, że nawet strach nie będzie w stanie przerwać lektury
Gdy szczury uciekną z miasta, zważcie sami
A książki się zamkną pod lwimi łapami
Wtedy Czarnej Śmierci ożyją nasiona
A dawny wróg znowu podniesie się z kolan.
Gdzie nasz Syn Uczony? Kimże Zaginiona
Dziecina Laguny spod fal wyniesiona, 
Aby nas ocalić od zdrajcy knowania?
Wiedza ta w Kościanym Sadzie tkwi schowana



-zakirra

piątek, 5 lipca 2013

Recenzja książki "Dotyk Julii"


Od dawna jestem zaciętą czytelniczką różnego typu książek, bazujących na treściach fantasy i science fiction. Czytam je z zapartym tchem, nie mogąc się od nich uwolnić. Podobne emocje wywołała u mnie powieść Tahareh Mafi "Dotyk Julii", pierwsza część z całej trylogii. 
Akcja rozgrywa się kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt lat później. Na świecie panuje chaos, ludzie wymierają z braku pożywienia. Roślinność oraz zwierzęta stanowią nieznaczną część planety, nie wspominając o wodzie pitnej. Winny temu jest Komitet Odnowy, który chcąc 'polepszyć' byt ludzi, doprowadza ich do granicy ubóstwa. Wprowadza bardzo radykalne zmiany. Nie toleruje osób z innym wyznaniem, orientacją, zainteresowaniami i .... darami.
Główną bohaterką powieści jest 17 letnia Julia, posiadająca niesamowitą moc, którą niestety uważa za swoje przekleństwo. Spędza ona już 3 lata w zamknięciu, nie wiedząc kiedy nadejdzie jej koniec. Pewnego dnia do jej celi zostaje dołączony chłopak, Adam. Dziewczyna od samego początku rozpoznaję więźnia lecz nie może przypomnieć sobie skąd. Lecz pewnego poranka wszystko się zmienia. Julia rozpoznaje chłopak, a ten przedstawia swoje prawdziwe oblicze... w taki sposób zaczyna się walka o przetrwanie Julii i Adama...
Od pierwszej strony, książka ta wciągnęła mnie do swojego świata. Autorka doskonale przedstawiła opisany tam świat. Chłonąc kolejne rozdziały nie można się od nich oderwać. Opis każdego detalu,  który dla kogoś może zdawać się niepotrzebny, wcale nie wywołuje znudzenia. Każde słowo jest doskonale dobrane do kontekstu.
Postacie od samego początku wywołują mieszane uczucia. Lecz w jakże pozytywnym tego słowa znaczeniu! Po każdej z osobna można spodziewać się zupełnie czegoś innego. Wpierw zauraczają, a potem pokazują swoje przeciwne oblicze.
Pomimo bardzo rozległego wątku miłości, który ciągnie się przez całą książkę, autorka nie zapomina o pozostałych. Wątek akcji  jest bardzo rozlegle przedstawiony. Negatywne jak i pozytywne postacie, co chwilę wdają się w jakieś porachunki, wywołując dreszczyk emocji.
Oczywiście, jak w każdym dziele, muszą znaleźć się jakieś mankamenty. Lecz w tej książce są one nieznaczne i nie wywołują ogólnego niepokoju. W niektórych momentach można się pogubić w akcji. Autorka 'pędzi' z rozwojem wydarzeń, pozostawiając niektóre poboczne wątki w kącie. Osobiście, nie sprawiło mi to trudności w odczytywaniu tekstu, lecz zdaję sobie sprawę, że niektórym czytelnikom mogłoby to wywołać pewne trudności.
Wybierając książkę tą z miejskiej biblioteki, byłam dość sceptycznie nastawiona do powieści. Okładka nie zachęca czytelnika, a opis zdaje się być lakonicznym tekstem, który bazuje jedynie na wątku miłosnym. Jednakże po przeczytaniu, mogę niewątpliwie stwierdzić, że książka ta pozostanie w mojej pamięci. Akcja, a nawet wątek miłości, wyzwala niesamowite emocje. Od rozpaczy po euforię. Z pewnością zadowoli czytelnika, który lubi wartką akcję, oraz czytelnika, będącego zwolennikiem opisu emocji i uczuć.


8/10

"Dotyk Julii" Tahareh Mafi ; 2012 rok.


~crazy mofo.
__________________

Kochani! Jeżeli macie jakieś propozycje książek, filmów bądź płyt, które możemy poddać recenzji to śmiało piszcie. Jesteśmy otwarte na wszelkie propozycje. Wystarczy, że podacie tytuł w komentarzu, a z pewnością nie zbagatelizujemy twojej prośby. ;')

środa, 3 lipca 2013

Recenzja filmu "Iluzja"

Na film pt. "Iluzja" chciałyśmy iść od czasu zobaczenia zwiastuna przed filmem "Intruz" (którego recenzje również dodamy). Do kina wybrałyśmy się wczoraj wraz z koleżankami. Byłyśmy przygotowane na historię owianą tajemnicą i mnóstwo akcji, tak też było.
"Iluzja" opowiada o czterech iluzjonistach, którzy dostają informację od "Oka". W rolę magików wcielają się Jesse Eisenberg, Isla Fisher, Woody Harrelson i Dave Franco. Muszą oni dokonać rzeczy niemożliwej i pokazać światu siłę iluzji. Ich zadaniem jest między innymi napada na bank w Paryżu.
Film interesujący od samego początku, i można wyczuć dreszczyk emocji. Fantastyczne efekty i wykonanie techniczne pozwalają nam na całkowite "zatopienie się" w fabule.
Na każdym kroku dzieją się rzeczy, których byśmy się nie spodziewali, a magicy dostarczają coraz to nowych wrażeń. Ich niekiedy zdumiewające pomysły wprawiają widownię w osłupienie. Z minuty na minute rośnie napięcie, które z każdą chwilą sprawia, że coraz bardziej zatracamy się w fabule. 
Próba złapanie magików, i co ważniejsze piątego jeźdźca, sprawiają ogromne trudności służbom FBI, gdyż iluzjoniści są zawsze o dwa kroki przed nimi, na co pozwala im idealnie skonstruowany plan piątego, nieznanego im jeźdźca. 
Zakończenie niezmiernie nas zszokowało i nie pozwoliło nawet na żaden komentarz. Wszystko czemu ufaliśmy stało się kłamstwem. Historie osób, których byliśmy pewni zmieniły się w jednej chwili.
Jeżeli zastanawiacie się czy iść na ten właśnie film to naprawdę warto! Podejdźcie blisko, bo wtedy łatwiej będzie Was oszukać.

~crazy mofos i zakirra